UPAMIĘTNIANIE - PAMIĘĆ, WYPARCIE I WSPÓŁPAMIĘĆ \ wykład i dyskusja
- TypRezydencje artystyczne
- MiejsceHol Balkonowy
- Godzina g. 18.30
- Data 11.03.2016
REZYDENCI W REZYDENCJI 2016
Hadas Tapouchi, projekt TRANSFORMING
"Idee pamięci, miejsc pamięci, pomników a także towarzyszące im praktyki,
narracje, ceremonie i rytuały same w sobie stanowią od dawna pole
bitwy. Niemniej, większość kultur upamiętniania II wojny światowej
wykształciła podobną formę, mimo lokalnych odmienności właściwych danemu
krajowi czy grupie etnicznej. W najogólniejszym zarysie, kultura taka
powtarza echem wyekstrahowane z przeszłości chwile, w powszechnym mniemaniu uznane za heroiczne, tragiczne lub przerażające, i wzmacnia je, czyniąc je nieskazitelnymi, podczas gdy to co,
przyziemnie i codzienne spychane jest w niebyt. Takie praktyki, choć
szczytne w swoim zamiarze,zaniedbują pamięć o większości ofiar, i w
przewrotny sposób kontynuują dzieło Vernichtung- unicestwienia.
Gdybyśmy spojrzeli na puste miejsca i przestrzenie, które pozostawili po
sobie uchodźcy, ofiary masowych zbrodni i prześladowań, uzyskalibyśmy
bogatszy, pełniejszy obraz tego, jak wyglądało życie przed wojną. Jak
wyglądał codzienny świat „prawdziwej” Polski. Ogromna fala emigrantów, która na początku XX w.wyruszyła do krajów
obszaru dziś zwanego Zachodem, a następnie wytępienie całych
społeczności podczas II wojny światowej spowodowała, że z przestrzeni
miejskiej w Polsce zniknęły marginalizowane populacje i alternatywne
subkultury. Zniknęli Żydzi, homoseksualiści, Romowie, przestępcy, uboga polska klasa
pracująca , polityczni aktywiści, drobni złodzieje i szmuglerzy . Ci,
którzy mieli szczęście,udali się do krajów uważanych za bardziej „tolerancyjne” wobec mniejszości
(głównie do Stanów Zjednoczonych, ale także do metropolii zachodniej
Europy, na przykład Berlina czasów Republiki Weimarskiej).
Ci, którzy nie wyemigrowali,uciekli, czy nie zdecydowali się na
kolaborację, byli masowo mordowani (co stało się losem, choć nie
wyłącznie, polsko-żydowskiej społeczności), lub co najmniej wciąż są prześladowani i stygmatyzowani. Społeczności o
których mowa nie tylko zniknęły; pozostawiły po sobie także swoiste
pustostany, socjologiczne, demograficzne, kulturowe i ekonomiczne wyrwy w
przestrzeniach miejskich jakie niegdyś zamieszkiwali. Nie chodzi tu
jedynie o synagogi czy szanowane żydowskie szule, ale również targi
gdzie handlowano tanim, podrzędnym towarem , burdele, meliny
z nielegalnym alkoholem, miejsca spotkań kanciarzy i szemranych typów
(których w jidysz-hebrajskim zwie się , "מאכער", "גליציאנער"“תגרנית
בשוק”etc .).
Wśród marginalizowanych społeczności byli nie tylko biedni Żydzi i
drobni szmuglerzy. W „Lubiewie” Michał Witkowski opisuje przykład
takiego pustostanu i opisuje jak publiczne toalety stały się miejscem
pamięci ofiar wśród społeczności homoseksualnej .
Chciałabym przedstawić i pokazać niektóre z tych „opuszczonych” obszarów
i zapytać dlaczego nie doczekały się „właściwego” upamiętnienia, nie
tylko przez reżim nazistowski, ale również przez powojenny reżim
komunistyczny w Polsce. I być może podnieść następującą kwestię:
dlaczego niektórzy są we współczesnej Polsce w jakiś sposób upamiętniani
a innym się tego odmawia, a także kto, o ile w ogóle, ponosi za to
odpowiedzialność".
Dana Rothschild studiuje na Uniwersytecie Poczdamskim. W
swojej pracy twórczej zajmuje się obecnie imigracją z terenów Polski i
monarchii austro-węgierskiej do Berlina na początku XX w., i
subkulturami jakie rozwinęły się w jej efekcie w dwudziestoleciu
międzywojennym. Pracowała jako dziennikarka i redaktor dla grupy
prasowej Ha’aretz, jest także aktywistką polityczną prowadzącą kampanie
przeciw rasizmowi i homofobii,
i współzałożycielką Inicjatywy Salaam-Schalom , oraz innych grup i organizacji.